Wraz z pierwszymi płatkami śniegu w głowie rodzi się marzenie o sylwestrowym wyjeździe do górskiej chaty i huczne powitanie Nowego Roku w towarzystwie przyjaciół. Studenckie budżety są ograniczone, ale sama idea zamiany zatłoczonych klubów na zaśnieżone szlaki brzmi świetnie. Wystarczy odrobina sprytu, kreatywności i elastyczności, by wyjazd nie obciążył portfela ponad miarę. Zimowe góry to ładne widoki i powiew wolności.
Organizacja transportu
Zaplanujcie dojazd w sposób przyjazny dla studenckiego budżetu. Sprawdźcie pociągi kursujące poza szczytem turystycznym – czasem wystarczy wybrać pociąg nocny, niespecjalnie oblegany, aby zyskać tańszy bilet i uniknąć tłoku. Podobnie z autokarami, rezerwacja z wyprzedzeniem lub nietypowe godziny wyjazdu obniżą koszty. Dobrze sprawdzić zniżki studenckie, porównać różne trasy i przeanalizować oferty platform do wspólnych przejazdów. Kierowcy poszukują towarzyszy podróży dzielących wydatki na paliwo.
Nie ograniczajcie się do jednego środka lokomocji: czasem najlepiej dojechać do większej miejscowości pociągiem, a dalej skorzystać z lokalnego autobusu lub nawet zorganizować wspólny wynajem auta w kilka osób. Planowanie transportu przypomina układanie puzzli – każdy element pasuje na swoje miejsce, pod warunkiem, że spojrzymy na obrazek z odpowiedniej perspektywy.
Wybór noclegu
Znalezienie noclegu w szczycie sylwestrowego sezonu to wyzwanie, ale nie misja niemożliwa. Najlepiej rozpocząć poszukiwania wcześniej, przejrzeć schroniska młodzieżowe, hostele i kameralne kwatery prywatne. Portale rezerwacyjne i grupy w mediach społecznościowych są pełne ofert. Po zsumowaniu kosztów mogą okazać się naprawdę korzystne. Negocjujcie stawki, szczególnie przy rezerwacji całego domku – gospodarze chętnie idą na rękę większym paczkom.
Przy wyborze noclegu dobrze zwrócić uwagę na położenie – lepiej postawić na trochę oddaloną lokalizację z dostępem do komunikacji niż przepłacać za miejsce przy samym stoku. W rezultacie znajdziecie schronienie z ciepłą atmosferą, a wieczorne rozmowy przy herbacie i grzanym winie zrekompensują brak luksusów charakterystycznych dla droższych kurortów.
Pakowanie
Przed opuszczeniem akademika przeanalizujcie zawartość plecaka pod kątem warunków panujących wysoko ponad poziomem morza. Grube skarpety z wełny merynosowej, ciepłe rękawice chroniące przed odmrożeniami, buty z głębokim bieżnikiem odpornym na oblodzone podejścia, a także kurtka z membraną nieprzepuszczającą wilgoci – te elementy garderoby uczynią sylwestrowy pobyt w górach bardziej komfortowym. Przydadzą się również ubrania warstwowe. Zawsze dopasujesz je do zmiennych temperatur, charakterystycznych dla górskiego klimatu. Nie zaszkodzi dorzucić do torby lekkiego swetra z naturalnej przędzy.
Oprócz stroju zadbajcie o drobiazgi. Ulubione planszówki, talia kart, głośnik Bluetooth – to wszystko kreuje przyjazną atmosferę. Przydatne są też ładowarki, power banki, zestawy kosmetyków w miniaturowych flakonikach i ręcznik szybkoschnący. Nie zapomnijmy o niewielkich przekąskach: batonach z bakaliami, orzechach i owocach liofilizowanych.
Jedzenie i picie w górach
Przemyśl strategię zaopatrzenia. Lokalne sklepiki często mają wyższe ceny, a gastronomia obciąża studencki portfel. Dlatego rozsądnie będzie przywieźć część produktów z miasta – chociażby makaron, sos pomidorowy w słoiku, przyprawy i płatki owsiane. Możecie wspólnie gotować proste, pożywne potrawy. W ten sposób całe towarzystwo posili się bez rujnowania budżetu.
Jednak fundamentalnym składnikiem podczas górskiej eskapady pozostaje woda. Nawet zimą organizm potrzebuje regularnego nawodnienia, a spędzanie czasu w mroźnym plenerze nie zwalnia z tego obowiązku. Zamiast taszczyć ciężkie zgrzewki wody butelkowanej, zaopatrzcie się w butelkę filtrującą. To zmniejszy koszty, ograniczy ilość plastikowych odpadów, a jednocześnie zapewni stały dostęp do czystej wody.
Sport, relaks, integracja
Górskie sylwestrowe spotkanie nie musi ograniczać się do siedzenia w pokojach. Otoczenie to bogactwo możliwości bez dużych nakładów finansowych. Lepienie bałwana i zjazd z pobliskiej górki na pożyczonych sankach to rozrywki niemal darmowe, za to bezcenne pod względem śmiechu i wspólnej zabawy. Jak chcecie zaszaleć, wynajmijcie sprzęt narciarski albo snowboardowy – nawet jeden dzień szusowania zapewni sporą dawkę endorfin. A jeśli w portfelu brakuje środków na karnet narciarski, wystarczy spacer wzdłuż ośnieżonych szlaków.